Archiwum listopad 2003


lis 01 2003 Wszyscy święci
Komentarze: 1

No i mamy pierwszy listopada. Ludzie kręcą się po cmentarzach w calym kraju i prześcigają się w coraz to lepszym udekorowaniu grobu różnokolorowymi zniczami i wieńcami. Pamiętają o wszystkim oprócz najważniejszego: śmierci. Nie chce, żeby ktoś pomyślal, że mam jakiegoś świra na punkcie śmierci, nie. Data zalożenia tego bloga zbiegla się w czasie z wigilią Wszystkich Świętych. A w związku z tym dniem, z tym świętem nie wypada nie wspomnieć o najważniejszym.

To nie tajemnica, że w swiecie walentynek, romansidel i wszechobecnych szczęśliwych par, tematyka śmierci ogranicza się wręcz wylacznie do zapalenia symboliczego znicza, tudzież polożenia wieńca na ramionach zmurszalego krzyża bądź plyty nagrobnej i.... odejście. Odejście do spraw przyjemniejszych.

Wszystko z czasem przeminie.

Pamiętaj

memento-mori : :
lis 01 2003 Do Najsłodszej:
Komentarze: 1

"...Świat będzie takim, jakim go sam stworzysz."

Jeśli to do mnie należalaby taka decyzja, ten blog nigdy by nie powstal. Od zawsze marzylem o wielkiej milości: o niekończących się slodkich slówkach, pocalunkach i przytulaniu....... slowem: o zakochaniu. Przez lata mimo niepowodzeń wierzylem, że kiedyś trafię na tę jedyną i moje życie się odmieni. Tworzylem mój świat w kolorowych barwach nadziei. Bylem zwolennikiem milości, zgody, jedności, nie rozumialem ludzi, którzy zabijali czy klócili się.

29 VI 2003r. szlag trafil mój świat. Nie, wbrew pozorom nikt nie umarl i nic się takiego nie stalo. Jako, że byla to niedziela poszedlem rano z rodzicami do kościola i po powrocie.... stalo się. Ok. 8 lat mojego życia znalazlo podsumowanie w rzuceniu się na lóżko i rzucaniu wyzwisk skierowanych w Boga. Tegoż bowiem dnia, tak się zlożylo, że mialem od rana zly humor. Jako, że byly moje imieniny bylem przekonany, że ktoś będzie o tym pamietal. Tymczasem wszystkich ogarnęla amnezja - wyjątkiem okazal się tu ksiądz-pedofil, który....... nie umiem i nie chcę znaleźć odpowiedniego slowa na to, co mnie z nim "lączylo" (dwa tygodnie później go wsypalem, ale o tym później). Jedynie ten czlowiek z wszystkich moich bliskich pamiętal o moim malym święcie. Rozgoryczenie, gniew i inne takie towarzyszyly mi w drodze do domu: zawsze bylem ugodowcem i ludzie zaczęli mnie traktować jak śmiecia, stracilem przyjaciól, nie rozumieli mnie nawet najbliżsi a jedyną osobą, której na mnie zależalo byl ów ksiądz. Sprawa z księdzem, to byl jednak wylącznie rok - sprawa najdluższa (8 lat) to bylo zakochanie. 3 razy zakochalem się bez żadnych hamulców rozsądku, bo bylem pewien, że druga strona chce tego samego - i te uczucia trwaly najdlużej, z czego trzecie w tym roku. No i 2 nietrwale, obydwa w tym roku - klasyczne 'kosze'. Pelen tego wszystkiego cedzilem przez zęby pytanie "dlaczego?".

Jedyne, czego chcialem od życia byla druga, kochająca mnie jak ja ją, osoba. Po ośmiu latach poszukiwań (bolesnych zresztą) znalazlem brak przyjaciól i kolegów, niezrozumienie i obcość bliskich, szereg fatalnych zauroczeń za sobą i czlowieka, który bardziej cenil moje genitalia ode mnie.

Czy nadal uważasz, że "...Świat będzie takim, jakim go sam stworzysz." ? Odpowiedz sobie. Ja swoją odpowiedź juz znalazlem.

Pozdrawiam!!!!

memento-mori : :